poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Trójkąty peyote

Jeden z moich wykładowców zwykł mawiać "trójkąty są fajne" (koniec cytatu). Tymi słowami zwykle komentuje sytuacje polityczne lub inne wydarzenia (jakże często ma rację), niemniej zgadzam się z nim - trójkąty SĄ fajne. Szczególnie te, które samemu się zrobi ;)

Ścieg peyote (peyote stitch, gourd stitch) nie jest zbyt nowy wśród technik rękodzielniczych. Jego najstarsze przykłady znaleziono w artefaktach starożytnego Egiptu. Jeśli wierzyć odkrywcom historii peyote często był wykorzystywany do dekoracji przedmiotów. Istnieją jego różne odmiany: parzysty, nieparzysty, tubular etc, co daje wiele możliwości. W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić przestrzenne formy: trójkąty.


Szycie trójkącików zaczyna się od środka i dodajemy kolejno następne rzędy, aż do uzyskania pożądanej wielkości. W tym ściegu nie używamy kleju, cała praca jest zrobiona za pomocą igły, nitki, koralików i cierpliwości ;) Sam ścieg jest o tyle wdzięczny, że daje nam spore pole do popisu - można zrobić jednokolorowe figury, jak powyżej, albo z wzorkiem - jak poniżej:

Szerokość u podstawy powyższych trójkątów wynosi ok. 2 cm (w paseczki) i 3 cm (wrzosowe). Oczywiście można pokusić się o wykonanie bardziej rozbudowanych form, np. rombów (jeden romb = dwa trójkąty). Prezentowana para ma długość (z biglem) prawie 7 cm.

Istnieje też wersja ażurowa z dziurką (szerokość u podstawy: ok. 2,5 cm):


Na koniec kompleciki, czyli kolczyki z zawieszkami. Zielony został zrobiony z koralików TOHO 11/0 Trans-Rainbow Frosted Grass Green. Czerwony z 11/) Trans-Rainbow Frosted Siam Ruby, a czarne z 11/0 Opaque Jet.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz