środa, 31 października 2018

Argentum Astra - długie kolczyki ze stalowym kryształem

"Argentum Astra" to para długich kolczyków w srebrno-stalowej tonacji. Pomysł wziął się stąd, że miałam parę nieprzezroczystych kryształów - te w górnej części kolczyka - i nie mogłam zdecydować się na kolor oprawy. Stwierdziłam więc, że jednolicie może być najlepiej. Jak wyszło zobaczcie poniżej.


Górny kryształ, czyli ten stalowy, jest oprawiony wyłącznie w koraliki w kolorze srebrnym: 15/0 i 11/0 TOHO Silver-Lined Gray. Drugi natomiast, który miał trochę rozjaśnić pracę, jest w kolorze szarym i pięknie odbija światło. Jego oprawka w kształcie gwiazdki to również kolor Silver-Lined Gray oraz jeden rządek koralików 15/0 Silver-Lined Milky White. Kolor tych ostatnich nie jest zbyt widoczny przy srebrnych koralikach, ale sprawia, że praca nie jest taka ciemna.


Długość kolczyków z zapięciem wynosi ok. 7 cm. Zakończyłam je dymiona szklaną łezką, która barwą nawiązuje do górnego kryształu, który może posłużyć troszkę jako lusterko :)


piątek, 26 października 2018

"Copper Dream" - naturalny liść pokryty metalem

Lata temu moja mama miała naszyjnik, który był dla mnie w pewien sposób magiczny. Brało się to stąd, że kiedy pierwszy raz wzięłam go do ręki pomyślałam, że jest bardzo ciekawy, ale czemu żadna zawieszka nie jest taka sama? Mama powiedziała, z dumą w głosie, że te zawieszki to naturalne liście pokryte złotem. "Złotem? Ale że niby jak? Liść, taki z drzewa, w metalu?" zadałam sobie pytanie, ale już więcej nic nie mówiłam wpatrzona w połyskujące liście. 
Ozdoba powędrowała na półkę "zagadek do rozwiązania".

Z czasem jednak zapomniałam o nim, aż do czasu, gdy zobaczyłam, że można kupić zawieszki w kształcie liści pokryte metalem. Od razu przypomniała mi się magiczna zagadka z dzieciństwa, więc bez wahania zamówiłam kilka. Teraz jednak jestem większa ;) i postanowiłam odkryć tajemnicę. Zapraszam więc na wycieczkę po początkach galwanotechniki, suszenia roślin, a w końcu tego, co wyczarowałam na początek z taką zawieszką. 


Pierwszym, który wpadł na pomysł pokrywania roślin metalem, był Moritz Hermann von Jacobi - profesor pochodzenia niemiecko-żdyowskiego, który najpierw pracował w Rydze, a następnie w Petersburskiej Akademii Nauk. To właśnie tutaj w 1838 r. opracował technikę osadzania metali na monetach za pomocą prądu elektrycznego.

W swojej książce Die Galvanoplastik wydanej w 1840 r. opublikował ilustracje przedstawiające proces metalizacji roślin, ale można o tym też przeczytać np. w Die Elektrolytischen Metallniederschläge z 1910 r. autorstwa Wilhelma Pfanhausera jr. Przepisy, które tam się znajdują, podobno nie są dzisiaj stosowane ze względu na postęp technologiczny, niemniej nadal stanowią pierwszy krok w zdobywaniu wiedzy z tej dziedziny.

Badając ten temat natrafiłam na zdjęcia nie tylko liści, ale również kwiatów, grzybów, plastrów miodu, a nawet niektórych owoców pokrytych metalem! Wyglądają przepięknie i nie dziwi mnie, że takie ozdoby coraz częściej widzi się u kobiet. Zobaczcie sami:



 


 

Źródło zdjęć: https://www.etsy.com/pl/shop/Galvanart?ref=l2-shopheader-name;
autorem prac jest Kate Voilova


Sam proces składa się z dwóch etapów: wysuszenia roślin oraz nałożenia warstwy przewodzącej na nich.

Etap suszenia - co mnie bardzo zdziwiło - zajmuje od 2 do 7 dni. Rośliny (liście, kwiaty) wkłada się do pojemników wypełnionych boraksem, piaskiem, mieszaniną ich obu lub żelem krzemionkowym. Opatulona materiałem sypkim roślinka czeka, aż będzie gotowa. Ten sposób suszenia pozwala na zachowanie naturalnego wyglądu roślin (nie kurczą i nie marszczą się). 
Gdy roślina będzie już wysuszona wyciąga się ją z pudełka, po czym pokrywa się ją warstwą przewodzącą, dzięki czemu łatwiej jest nałożyć na nią warstewkę metalu (miedź, nikiel, złoto, srebro). Same rośliny, jak np. liście, ze względu na swoją budowę (aparaty szparkowe) nie są jako powierzchnia zbyt szczelne. Warstwa przewodząca służy więc jako podkład "wyrównująco-uszczelniający".

Tak oto w skrócie, niekoniecznie telegraficznym, wygląda proces tworzenia naturalnych zawieszek pokrytych metalem. Zachęcam do dalszej lektury - linki na końcu - bo teraz kolej na moje inspiracje jesienne, czyli naszyjnik "Copper dream". W roli głównej liść pokryty miedzią.

Wiedząc już, jak wygląda proces tworzenia takich metalowych elementów jeszcze bardziej zachwycam się żyłkami liścia (dług. ok. 6 cm). To niesamowite, że natura potrafi stworzyć coś takiego. 
 

W tej pracy zdecydowałam na zestawienie dwóch kolorów: brązu i złota, które kojarzą mi się z ciepłymi dniami jesieni.


Mieniące się kuleczki w naszyjniku to kamień pustyni, który nazywany jest także kamieniem tysiąca słońc. Jest to kamień syntetyczny - nie występuje w naturze. Poniżej zbliżenie - zdjęcie robiłam w domu, przy kiepskim oświetleniu, ale wydaje mi się, że i tak można zobaczyć, jak pięknie mieni się naszyjnik oraz zobaczyć przypadkowego gościa :)




Jeśli mielibyście jeszcze jakieś informacje lub pytania - piszcie!


Linki:

Metalizowanie roślin, Joanna Tomankiewicz, lakiernictwo.net [dostęp: 26.10.2018 r.]

Wilhelm Pfanhauser junior: https://de.wikipedia.org/wiki/Wilhelm_Pfanhauser_junior [dostęp: 26.10.2018 r.]

Die Galvanoplastik, Moritz Hermann von Jacobi - można kupić np. tutaj  [dostęp: 26.10.2018 r.]

Die Elektrolytischen Metallniederschläge - dostępna online, można kupić np. tutaj [dostęp: 26.10.2018 r.]

poniedziałek, 8 października 2018

"Mleczny blask" - Swarovski

Robiąc jesienne porządki spowodowane przeprowadzką natrafiłam na zapomniane przeze mnie mleczne kryształy Swarovskiego. Ponieważ miałam tylko dwa, to pierwsze co mi przyszło do głowy to "kolczyki!". 



Tak też powstała niebiesko-mleczna para. Im dłużej się im przyglądam, tym coraz bardziej próbuję sobie przypomnieć, skąd je mam, bo może by tak dorobić do nich bransoletkę?