sobota, 31 grudnia 2016

Srebrna fala - komplet

Spiralne sznury - akt następny, scena kolejna (wcześniejsze: KLIK). Na pierwszym planie leży ON. Srebrny, trochę błyszczący, trochę matowy z kryształową nutką. W zapięciu ze stali trzyma jeden kwiat. Czeka. Na drugim planie: ONA. Podobnie jak ON leży, zerka zalotnie na widza. Drobna, wyczekująca w połyskującej pelerynie ze srebra. Ma na sobie zapięcie ze stali chirurgicznej. Cisza.

Po chwili zbliżenie. Najazd na kwiat trzymany przez NIEGO. Koncentracja. Moment kulminacyjny, gdy oboje zostają porwani - ON na szyję, ONA na rękę. Finał tej sceny, w tle słychać fajerwerki, rozbłyski, trwa zabawa do białego rana. Kurtyna.

Moi Drodzy! Jak się skończy zabawa z falowanymi naszyjnikami - nie mam pojęcia :) Na zakończenie tego roku planowałam pokazać coś innego, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie - kobiety tak mają. Tak oto przedstawiam pofalowany zestaw na noc sylwestrową, na którą postanowiłam upleść coś delikatnego: komplet w kolorze srebra z kwiatowym zapięciem. Królowa Śniegu chciała go wyrwać, ale byłam szybsza i jedzie ze mną na Sylwestra.

Ponieważ jest to już - niestety - ostatni wpis (ale tylko w tym roku) chciałabym podziękować wszystkim, którzy pomogli mi w rozwijaniu hobby - blog ma raptem kilka miesięcy :). Mogłabym wymienić tutaj tłum osób, które mnie wspierały, służyły pomocą i inspirowały, ale ograniczę się do absolutnego minimum, czyli drugiej połowy (Mały Książę też miał tylko jedną różę :*). Jemu należą się największe podziękowania za wysłuchiwanie mnie i dawanie natchnienia. Oczywiście dziękuję też innym za wszystkie dobre słowa, wskazówki i uwagi - bardzo sobie je cenię i mam nadzieję na kolejne :) To dzięki wam decydowałam się jechać na targi na drugi koniec Polski i dzięki wam Serce a'la Faberge znalazło się na łamach BEADING POLSKA (KLIK).

W Nowym Roku życzę wszystkim tak naprawdę jednego: spełnienia marzeń. W marzeniach nigdy nie jesteśmy smutni, chorzy, tylko szczęśliwi i pełni sukcesu. Oby Nowy Rok był lepszy od poprzedniego! Bawcie się dobrze podczas Sylwestra i do przeczytania w przyszłym roku! Buziaki :***


czwartek, 29 grudnia 2016

Metaliczny lariat z kwiatkiem

Po Świętach kilka dni odpoczynku, zaraz trzeba ruszać na Sylwestra. Mam nadzieję, że Mikołaj dopisał wszystkim i nikt nie dostał rózgi :P Ja ze swoich jestem bardzo zadowolona, a duch świat prawie ze mną wygrał (co poradzę, kocham makowce, a tegoroczny był wprost wyborny). Na fali braku możliwości oddalania się od stołu - bo trzeba pilnować ciast prze innymi łakomczuchami - zaczęłam spalać kalorie już przy stole. Efekty siedzenia (jedzenia?) to kilka naszyjników i kompletów. Dzisiaj pokażę wam jeden z nich, mianowicie metaliczny lariat.

Jest to jeden z trzech najdłuższych, jakie robiłam do tej pory, mierzy 193 cm. Dla porównania zloty (KLIK), czy stalowy (KLIK) były krótsze. Został zrobiony z koralików czeskiej firmy Preciosa (koraliki Rocaille 11o-Metallic Iris Brown).
Sam kolor naszyjnika jest unikatowy. Z jednej strony jest on brązowy, ale ma też w sobie inne odcienie i naprawdę trudno jednoznacznie powiedzieć, jaki on dokładnie jest. Raz jest bardziej brązowy, innym razem miedziany. Metaliczny to chyba najbliższe prawdzie określenie.
Lariaty pokazywałam już kilka razy i nie chciałabym powtarzać, że lariat = kilka naszyjników w jednym, dlatego na zakończenie metaliczny zwinięty w ślimaczka :)






wtorek, 20 grudnia 2016

Niebieskie migdały na ciemno - Stardust Swarovskiego...

... czyli wariacji na temat diamencików, siatek i niebieskiego ciąg dalszy. Właścicielka kompletu "Kobaltowa fantazja" (KLIK) przeglądając gotowe wyroby zastanawiała się jeszcze nad diamencikami granatowo - srebrnymi, ale uznałyśmy, że do jej kreacji jednolite będą lepsze. Nie oznacza to jednak, że diamenciki ze srebrzystym spodem są brzydsze, co to, to nie!


Wszelkie diamenciki ze spodami w kolorach srebra, miedzi lub złota gwarantują nam podwójny blask. Z jednej strony kolorowa strona będzie nam odbijać światło, a z drugiej ta w kolorze kruszcu. Poniższe zdjęcie przedstawia zbliżenie na mieniące się diamenciki.



Dla porównania zobaczcie, jak wygląda podobny komplet. Od powyższego różni sie jedynie tym, że diamenciki nie mają srebrzystego spodu, sa wyłącznie niebieskie (transparentne). To porównanie pokazuje, że dobór siatki ma znaczenie ;)



i zbliżenie na sama bransoletkę: Dla porównania zobaczcie, jak wygląda podobny komplet. Od powyższego różni sie jedynie tym, że diamenciki nie mają srebrzystego spodu, sa wyłącznie niebieskie (transparentne). To porównanie pokazuje, że dobór siatki ma znaczenie ;)

Tego typu komplety - Stardust Swarovski - są niesamowicie praktyczne. Mogą stanowić dodatek do codziennego ubioru, albo w bardziej błyszczącej wersji być biżuterią sylwestrową lub nawet na studniówkę ;) Ja swój noszę na co dzień, aczkolwiek zdarza mi się na spotkania zakładać po kilka bransoletek w kilku odcieniach, co też fajnie wygląda. Jak szaleć, to szaleć!

piątek, 16 grudnia 2016

Liliowe róże 3D - kolczyki

Ostatnio piszę chyba zbyt dużo o naszyjnikach, pora wrócić do kolczyków ;)


Obecnie znajduję się na etapie sprawdzania kolczyków z kaboszonami żywicznymi. Są bardzo lekkie i mają w sobie bardzo dużo uroku. Liliowa para została zrobiona z jasnofioletowych koralików Toho 11/0 (Opaque-Lustered Pale Mauve) oraz z kremowych 15/0 (Ceylon Lt. Ivory). W tych różyczkach postanowiłam podkreślić kolory kaboszonów i nie dodawać nic więcej poza ozdobnym wykończeniem w postaci pikotek :) W następnej parze planuję nieco bardziej zaszaleć.

Co zaś do samych kaboszonów i tego, jak je oceniam:
- niesamowicie lekkie i delikatne
- róże odstają od "tła", co sprawia, że są unikatowe
- nie są zbyt duże ani grube (średnica samego kaboszonu to raptem 18 mm, grubość 9 mm z różą -> bez niej na oko ok. 2 mm?)
- na pewno trzeba ostrożnie się z nimi obchodzić, podobnie jak z każdymi innymi. Niemniej w tym wypadku trzeba być szczególnie uczulonym na nierzucanie nimi, czy przypadkowe upadki. Płatki mogą tego nie wytrzymać, ale jeśli będziemy o nie dbać jak o każdą inna biżuterię, to nie ma sie czym martwić :)

Moja ocena: 10/10. Mimo braku szerokiej gamy kolorystycznej (jest bardzo dużo dostępnych jasnych różyczek na jasnych tłach, więc same w sobie poza efektem 3D nie wyróżniają się zbyt specjalnie) różyczki są godne uwagi. Za bardzo podoba mi się to, jak odstają :D

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Złoty lariat z winoroślą

Tak, tak, wzrok was nie myli - miało nie być więcej lariatów, ale ambicja wzięła górę. Stalowy (KLIK) i srebrny (KLIK) doczekali się trzeciego brata, ale nie bliźniaka ;)


Z trzech wymienionych sznurów jest on najdłuższy - mierzy aż 184 cm (z zapięciem ok. 189 cm, czyli prawie 1,9 m!) i robiłam go... robiłam i nie pytajmy. Praca nad nim na pewno szła dużo sprawniej niż nad pierwszym, kiedy zapoznawałam się z tematem, także teraz już wiem, na co się trzeba przygotować.

Lariaty w kategorii praktyczności moim nieskromnym zdaniem zajmują miejsce na pewno w pierwszej dziesiątce. Możliwości noszenia jest tyle, ile dusza zapragnie - długości typu obroża/kolia, choker, princess, matinée lub opéra i lariat są na wyciągnięcie, przepraszam, zaplątanie sznura (o długościach naszyjników możecie poczytać tutaj: KLIK). Na zdjęciach "złociutki" został przemieniony na coś bliższego szyi - strasznie podoba mi się w tej wersji :) Teraz też widzę, jak te zdjęcia wyszły świątecznie :)

Na powyższym zdjęciu pokazuję tył naszyjnika w tej wersji - liść winorośli w kolorze złota, a żeby król Midas mógł popłakać, to dodam, że końcówki (tulejki) są pozłacane. Na dalszych fotografiach lariat w innych wariantach. Uprzedzam jednak, że pokazuję tylko kilka, bo większość została pokazana w stalowym i nie chciałabym powtarzać. Ponadto noszenie lariatów to temat rzeka i jestem pewna, że każdy znajdzie kilka innych, o których ja bym nie pomyślała :)
i mały (?) midasowy wężyk na koniec:
Dzisiaj napisy końcowe będą poświęcone magazynowi "Beading Polska", dokładniej numerowi 06/2016 (wydanie grudzień/styczeń). Jeśli czytacie lub wpadnie wam w ręce, to polecam zajrzeć na stronę 4 (słownie: czwartą, "Kącik zdolnego czytelnika"). Ten, kto ma już to wydanie, jest proszony o przyjrzenie się serduszku na dole - już? :) Dla tych, którzy nie mają jeszcze magazynu - wybaczcie jakość zdjęć, ale radość jest zbyt wielka! Ten, kto był w sobotę wieczorem w Empiku na Sadybie mógł usłyszeć ją na żywo (zgadza się, takie dźwięki wydaje Agni, gdy znajdzie swoja pracę w gazecie) :D Link do "Serca a la Fabergé": KLIK <3 <3 <3


Pozdrawiam hipermegaradośnie! :D :D :D

piątek, 2 grudnia 2016

Leśna gąsieniczka - bransoletka

O bransoletkach - gąsieniczkach już kiedyś pisałam (KLIK), ale nie pokazałam wtedy gąsieniczki jednokolorowej, co dzisiaj nadrabiam. Zielonkawa bransoletka najbardziej przypomina kolorem sosnowy las i podobnie jak żywica mieni się w słońcu (zawdzięczamy to koralikom Toho). Dzisiaj nadeszła jej kolej na sesję zdjęciową - widać czekała na śnieg i trochę igieł sosnowych :)


Ta bransoletka jest przykładem gąsieniczki jednokolorowej, którą również można skręcić (i wtedy fajnie widać jej nóżki - koraliki typu magatama). Jak widać, decydując się na takie robaczki nie jesteśmy skazani na dobieranie trzech różnych kolorów, bo i w jednej tonacji też są ciekawe. W zależności, co chcemy podkreślić (kolory czy kształt) decydujemy się na jedną z możliwości. W tej postawiłam na kształt, ponieważ uznałam, że koraliki mają na tyle ciekawą barwę i połysk, że nie ma potrzeby dodawać następnego.

Na zakończenie życzę wszystkim najlepszego z okazji śniegu (jest!!)! <3