Pomarańczowo-kobaltowy wisiorek wreszcie doczekał się swojej prezentacji. Trwało to jakiś czas, ponieważ zrobiłam pomyłkę przy przyszywaniu krawatki do wisiorka, co z kolei spowodowało odłożenie go na... dłuższy czas. Taki mały foch, który się skończył i przyszła pora na pokazanie nowego wisiora.
Krawatkę uszyłam sama, aby zachować kolorystykę kaboszonu. Można przez nią wygodnie przewlec sznurek lub łańcuszek w zależności od tego, co kto lubi. Całość wieńczy mięsisty chwost nawiązujący do odcienia niebieskiego w pracy.
I zdjęcie ekstra dzięki Karolinie, która zgodziła się zapozować z wisiorkiem za co jeszcze raz bardzo dziękuję :)