Po Świętach kilka dni odpoczynku, zaraz trzeba ruszać na Sylwestra. Mam nadzieję, że Mikołaj dopisał wszystkim i nikt nie dostał rózgi :P Ja ze swoich
jestem bardzo zadowolona, a duch świat prawie ze mną wygrał (co poradzę,
kocham makowce, a tegoroczny był wprost wyborny). Na fali braku
możliwości oddalania się od stołu - bo trzeba pilnować ciast prze innymi
łakomczuchami - zaczęłam spalać kalorie już przy stole. Efekty siedzenia (jedzenia?) to kilka naszyjników i kompletów. Dzisiaj pokażę wam jeden z nich, mianowicie metaliczny lariat.
Jest to jeden z trzech najdłuższych, jakie robiłam do tej pory, mierzy 193 cm. Dla porównania zloty (KLIK), czy stalowy (KLIK) były krótsze. Został zrobiony z koralików czeskiej firmy Preciosa (koraliki Rocaille 11o-Metallic Iris Brown).
Sam kolor naszyjnika jest unikatowy. Z jednej strony jest on brązowy, ale ma też w sobie inne odcienie i naprawdę trudno jednoznacznie powiedzieć, jaki on dokładnie jest. Raz jest bardziej brązowy, innym razem miedziany. Metaliczny to chyba najbliższe prawdzie określenie.
Lariaty pokazywałam już kilka razy i nie chciałabym powtarzać, że lariat = kilka naszyjników w jednym, dlatego na zakończenie metaliczny zwinięty w ślimaczka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz